Kiedy odejdę
bez słowa
Bez spojrzenia
posłanego w tył
Oczekując,
że złapiesz mnie za rękę
Że okręcisz
i zamkniesz w ramionach
Więcej nie
dotknę ziemi
A co jeśli
kiedyś odlecę?
Wciąż pragnę
wierzyć
Że to moje
miejsce na świecie
Choć duszę
się i kaszlę
Od dymu
spalonych nadziei
Od alkoholu
krążącego w żyłach
A co jeśli
kiedyś odlecę?
Rozłożę
swoje połamane skrzydła
I skoczę do
Atlantyku
Bo będę
wierzyć, że polecę
Nad
Atlantykiem skąpanym w słońcu
By odnaleźć
swoje serce
A co jeśli
kiedyś odlecę?
Kiedy
alkohol przestanie palić
A dym
przestanie dusić
Wrócę do
miejsca mego serca
I schowam
się w twoich ramionach
Bo marny ze
mnie anioł
A co jeśli
już nie odlecę?
Czy
zostaniesz ze mną
I naprawisz
moje skrzydła?
Żebym mogła
dalej marzyć
Że kiedyś
odlecę daleko
Z twoim
pocałunkiem na ustach
Już więcej
od ciebie nie odlecę
Będę twoim
marnym aniołem
Oddam moje
skrzydła tobie
Byś poczuł
to co ja czuję do ciebie
Bez dymu i
bez alkoholu
Zostanę dla ciebie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz